piątek, 18 września 2015

KONFERENCJA „OBUDŹMY NADZIEJĘ I SZUKAJMY ROZWIĄZAŃ”

Tekst: Jakub Cieślak


W dniach 17-18 marca 2015 r. uczestniczyłem w konferencji, która w znacznym stopniu zmieniła moje postrzeganie choroby o nazwie schizofrenia. Owszem, trochę się już nauczyłem podczas wyjazdu z fundacją eF kropka (relacja w „Alternatywie” 1/2014), ale mam wrażenie, że wtedy zabrakło Daniela Fishera (o którym napiszę niżej). Teraz uwierzyłem, że to nie jest wyrok, który eliminuje człowieka z możliwości prowadzenia normalnego i wartościowego życia. Oczywiście, tacy ludzie mają trudniej, ale w ciągu tych dwóch dni poznałem świadectwa tak wielu osób, które nie poddały się i całkowicie wyszły na prostą, że pomyślałem, że też mógłbym zrobić coś więcej ze swoim życiem. Prawdę mówiąc, ci ludzie trochę mnie zawstydzili. Poczułem, że teraz, kiedy jestem już w dobrej remisji, choroba jest dla mnie przykrywką, którą wykorzystuję do prowadzenia wygodnego i niezobowiązującego życia. Co ciekawe, do czasu tej konferencji nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę, bo miałem w głowie poczucie niemocy. Po prostu nie wierzyłem, że z tą chorobą można normalnie żyć. Również ciekawe, że moje myślenie nie zmieniło się od razu, czyli w dniu 

17 marca. To wszystko, co wtedy zobaczyłem i usłyszałem przez długi czas we mnie pracowało, aż wreszcie któregoś dnia postanowiłem, że od nowego roku akademickiego idę na studia. Dla mnie to oczywiste, że gdybym nie był na tej konferencji, nie podjąłbym tej decyzji. W tym momencie jestem już po złożeniu dokumentów, choć jeszcze nie wiem, jak to się potoczy. Różnica między moim wcześniejszym a obecnym myśleniem polega jednak na tym, że teraz jestem przekonany, że warto spróbować. Ponadto wierzę, że wysiłek, który mnie czeka, nawet w przypadku jakiegoś niepowodzenia wcale nie będzie bezsensowny. Teraz kilka zdań o samej konferencji. Odbyła się ona w Auli Schumana na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Gośćmi specjalnymi byli: dr Daniel Fisher, były pacjent z diagnozą schizofrenii, obecnie wybitny amerykański psychiatra, doradca prezydenta Obamy, szczęśliwy mąż i ojciec, a także dr Jan Pfeiffer z Komisji Europejskiej. Dyskutowano nad: „aktualnym stanem polskiego systemu opieki psychiatrycznej, miejscem, jakie zajmują w tym systemie osoby z doświadczeniem choroby psychicznej i ich rodziny, kierunkami niezbędnych zmian w tym systemie, tj. stworzenia systemu środowiskowego oraz wykorzystaniem doświadczeń krajów, które takie zmiany już wdrażają”. 500 osób, które uczestniczyły w tym wydarzeniu, można było podzielić na trzy grupy: doświadczonych, ich rodzin oraz ekspertów. Ludzie z wszystkich tych grup mieli możliwość wyrażenia swojego zdania i przedstawienia potrzeb. Szczególnie ucieszyło mnie, że grupa osób doświadczonych chorobą nie odstawała pod tym względem od pozostałych grup. Dr Fisher przekonywał, że „drogowskazem dalszych działań mogą być zasady będące podstawą podejścia Otwarty Dialog – od 30 lat rozwijanego w Skandynawii i zataczającego coraz szersze kręgi w Europie Zachodniej 
i Stanach Zjednoczonych. Jest to podejście terapeutyczne, a jednocześnie sposób organizacji całego systemu, skoncentrowany na rodzinie, zakładający szybką interwencję we wczesnej fazie kryzysu, dostosowanie leczenia do indywidualnych potrzeb klienta i jego rodziny. Jedną z kluczowych zasad tego podejścia jest gotowość usłyszenia głosu osób doświadczonych i ich rodzin i wejście w dialog.”
Ja sam nie wypowiadałem się publicznie podczas tej konferencji. Zabrakło mi śmiałości, a może też trochę pomysłu, co konkretnie miałbym powiedzieć. Poza tym przyznaję się bez bicia, że byłem trochę sceptyczny wobec tego optymistycznego, wręcz entuzjastycznego podejścia dr. Dana Fishera oraz wielu innych osób obecnych na tym wydarzeniu. W przeciwieństwie do nich nie wierzyłem, że „wyzdrowienie jest możliwe”. 
Z biegiem czasu mój sceptycyzm zmienił się jednak w podziw wobec Gościa specjalnego i nie tylko jego. Trochę szkoda, że tak wyszło, że nikt poza mną z domowników Słonecznego Domu nie był tam obecny – niektórzy chcieli, ale okazało się, że minął już termin zapisów. Dziękuję natomiast zespołowi terapeutycznemu, że zachęcili mnie do podjęcia wysiłku 
i wzięcia udziału. Na początku nie byłem chętny, a warto było.